16.10.2012r.
PLATFORMO ZOSTAW SPÓŁDZIELNIE SPÓŁDZIELCOM
Tylko miesiąc trwał spokój, po wycofaniu w Sejmie projektu ustaw spółdzielczych, szkodliwych dla funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych – autorstwa p. Lidii Staroń. Niestrudzona liderka antyspółdzielczej krucjaty, poprawiwszy jeszcze dosadniej wycofany projekt, skierowała go do laski marszałkowskiej, przy poparciu tym razem kilkudziestu posłów własnej formacji.
Pomimo, stwierdzonej niekonstytucyjności ujętych w projekcie zapisów i braku poparcia ze strony innych klubów sejmowych w tej sprawie, w tym także ze strony koalicjanta, grupa posłów partii rządzącej, pilnując „interesów” własnego środowiska (developerzy, zarządcy nieruchomości) z uporem wspiera pomysły antyspółdzielczych frustratów.
Posłowie PO od kilku lat produkują ustawy, których celem jest osłabienie i wyeliminowanie
z życia ruchu spółdzielczego. Nie stronią przy tym od rozwiązań sprzecznych z Konstytucją. Przykładem może być obowiązująca ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, której jeden
z artykułów został zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny.
Wiosną br. PO złożyła dwa projekty: ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych i o spółdzielniach w których powracała do swych projektów z poprzedniej kadencji. Przypomnijmy, że zostały one odrzucone przez Sejm w 2011 roku. Grupa posłów za wszelką cenę starała się przeforsować rozwiązania, które nie mają nic wspólnego z powszechnie uznawanymi zasadami spółdzielczymi w Europie, a tylko wyrażają chorobliwe ambicje grupki posłów. Należy podkreślić grupki, ponieważ ponad 200 osobowy klub PO miał problemy z zebraniem 15 podpisów pod projektem ustawy o spółdzielniach, co było powodem wycofania go z procedowania w Sejmie na początku m-ca września br. Nawet szeregowi członkowie PO dostrzegają, że toczy się nieczysta gra. Widzą to członkowie spółdzielni mieszkaniowych w kraju sympatyzujący dotychczas z działalnością tej partii. Wydaje się jednak, że wobec takich pokrętnych działań sympatia ta szybko wygaśnie.
Tą nieczystą grę widzi również sejmowa opozycja a także PSL, partner koalicyjny PO. Dlatego partie opozycyjne – SLD, Ruch Palikota a także PSL złożyły własne projekty, które mają na celu stworzenie sprzyjających warunków dla spółdzielczości.
Powróćmy jednak do sygnalizowanego na wstępie, kolejnego projektu ustawy spółdzielczej grupy posłów PO, którą uzupełniono w kilku miejscach w trybie ekspresowym, by mogła wejść do procedowania jako projekt nowego tworu prawnego, po wycofaniu poprzedniego. Kluczowym dla istoty sprawy jest w nim niezmieniony w stosunku do wersji wycofanej art. 37 ust. 3 – w brzmieniu:
„Po ustanowieniu odrębnej własności pierwszego lokalu w określonej nieruchomości stosuje się przepisy ustawy z dnia 24 czerwca 1994r. o własności lokali, niezależnie od pozostawania właścicieli lokali członkami spółdzielni”
Zapis ten oznacza to, że gdy po wejściu w życie tak uchwalonej ustawy, w danej nieruchomości zostanie wyodrębniony lub istnieje wyodrębniony przynajmniej jeden lokal, to nieruchomość ta staje się z mocy ustawy – wspólnotą mieszkaniową, czy tego chcą czy nie chcą pozostali użytkownicy lokali w nieruchomości.
Naszym spółdzielcom w ŻSM pragnę przypomnieć, że w aktualnej sytuacji prawnej, po przekształceniu w odrębną własność prawa do 1675-ciu lokali, we wszystkich naszych budynkach z wyłączeniem jednego, funkcjonują posiadacze takiego prawa. Oznacza to, że 139 naszych nieruchomości ze 140-u, spełniać będzie warunki dla ustawowego przekształcenia we wspólnoty mieszkaniowe i de facto do likwidacji spółdzielni.
Kolejne działania to podział majątku wspólnego dla tych 139 wspólnot, a także działania nękające dłużników, w tym sprzedaż ich lokali przez wspólnoty wywołane obowiązkiem spłaty długów wobec Spółdzielni. Podział majątku wspólnego to likwidacja działalności społeczno-wychowawczej i klubów osiedlowych w których jest ona prowadzona.
Ale w nowym projekcie ten zapis nie jest uwypuklony, wydaje się wręcz skrywany, pomimo ze jest najistotniejszy i najgroźniejszy dla bytu spółdzielni.
Znowu wzięto w nim na pierwszy ogień te wątki organizacji spółdzielczej dla których normami są zasady Międzynarodowego ruchu spółdzielczego i normy wewnętrzne każdej samodzielnej spółdzielni.
Próbuje się poszerzyć demokratyzację w spółdzielniach poprzez poluzowanie ich norm wewnętrznych np. dopuszczenie do udziału w każdej części Walnego Zgromadzenia, każdego członka spoza rejonu zamieszkiwania, co ma umożliwić różnym krzykaczom wędrówkę po zebraniach. To raczej sprzyjanie anarchii a nie poszerzanie demokracji.
Wprowadza się trzyletnią kadencyjność członków Zarządów, obok kadencyjności członków Rad Nadzorczych i obowiązkowy udział członków obydwu tych organów w nowych wyborach, przy czym dla dużych spółdzielni (takich jak nasza) wybory te miałyby charakter powszechny i odbywać by się miały w dni wolne od pracy, w lokalach wyborczych, wzorem wyborów do organów Państwa i samorządu terytorialnego. Konstrukcja tej normy zaiste niesamowita, tym bardziej, że dotyczyła by jedynej branży spółdzielczej (mieszkaniówki)
z grona 15-tu pozostałych branż. Przecież to istna dyskryminacja spółdzielczości mieszkaniowej. Zorganizowano by u nas zatem 3÷4 lokale wyborcze, do których dotarłoby lub nie, od 3 do 10 proc. spółdzielców, bo taka grupa wykazuje większe zainteresowanie bieżącymi problemami działań spółdzielni. Tylko, jeżeli ustawa weszłaby w życie i utworzyła w miejsce spółdzielni 149 wspólnot, to po co utrzymywać spółdzielnie i jej organy statutowe. I po co tak uroczyste i kosztowne wybory?
-------------
Zawarte w projekcie dokonania posłów PO zdecydowanie odbiegają od projektów innych ugrupowań sejmowych i od naszych spółdzielczych realiów. Wyciągane przez posłów PO
i upublicznione przez przychylną im prasę incydentalne przypadki patologii w spółdzielniach, nie są jedynie domeną spółdzielczości mieszkaniowej. W życiu i działalności publicznej zdarzają się znacznie częściej na wysokich szczeblach, o czym boleśnie przekonują się sympatycy partii rządzącej.
Dlatego, gdy dokonalibyśmy konfrontacji wszystkich projektów spółdzielczych jakie partie złożyły w Sejmie to wypada ona zdecydowanie na niekorzyść projektów PO.
Unaoczniają one, że tzw. interes społeczny w tym ugrupowaniu jest odmiennie pojmowany
i częstokroć można odczytywać z projektów, że chodzi tak naprawdę w nich o stwarzanie gruntu do rozbicia ruchu spółdzielczego i przejęcie jego majątku przez grupki osób. A na takie praktyki nie godzą się wszystkie ugrupowania w Sejmie poza Platformą, oraz spółdzielcy, z których wielu było wyborcami tej partii.
Marian Rusinowski