17.04.2012
DŁUGOFALOWA POLITYKA MIESZKANIOWA POTRZEBNA OD ZARAZ……
Sytuacja mieszkaniowa w Polsce nie jest tajemnicą. Poziom zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych jest wyrazem postępującej polaryzacji społecznej. Pogłębia się rozziew pomiędzy ograniczoną grupą dysponującą wysokimi dochodami a wielką rzeszą ludzi żyjących w coraz gorszych warunkach. Dla wielu osób mieszkanie staje się nieosiągalne. Odziedziczony ogromny deficyt mieszkaniowy jeszcze się powiększa.
Wbrew konstytucyjnym zapisom o obowiązku państwa dotyczącym zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych ludności, mieszkanie stało się towarem, przedmiotem obrotu wolnorynkowego. Na wolnym rynku działają, bez ograniczenia, firmy deweloperskie, budujące luksusowe mieszkania na sprzedaż i wynajem po nadmiernie wygórowanych cenach. Jest to możliwe dzięki windowaniu cen przez dewelopera i lichwiarskim warunkom kredytowania, dyktowanym przez banki komercyjne (kiedyś lichwa była przestępstwem). Konstytucyjny zapis o wprowadzeniu w toku transformacji ustrojowej społecznej gospodarki rynkowej stał się pustą, nieobowiązującą deklaracją. Taki stan rzeczy pociąga za sobą groźne konsekwencje społeczne: brak stabilizacji życiowej, emigrację zarobkową, regres demograficzny. Niestety, kryzys w dziedzinie społecznej, w tym i sytuacja w mieszkalnictwie, to margines zainteresowania władz. Od czasu do czasu -zwłaszcza w kampaniach wyborczych -deklarują one świadomość wagi problemu, ale zapominają szybko o złożonych obietnicach. Nie można tolerować dalszego trwania takiej sytuacji, konieczna jest mobilizacja w celu przeciwstawienia się powstałemu kryzysowi.
Służy temu mocny głos protestu Kongresu Budownictwa, stwierdzający: „Sytuacja mieszkaniowa Polaków jest wynikiem lekceważenia tych problemów przez klasę polityczną. Polska, jako jedyna w Europie, nie prowadzi żadnej długofalowej polityki mieszkaniowej, o czym świadczy ciągle pogłębiający się kryzys mieszkaniowy, narastający chaos w zagospodarowaniu przestrzennym kraju i malejące nakłady budżetowe na instrumenty wspierania popytu mieszkaniowego wśród rodzin mniej zamożnych".
Niezbędne jest zatem podjęcie przez państwo działalności interwencyjnej na rzecz rodzin
o dochodach zbyt małych, by mogły pozwolić sobie na mieszkanie, opartej na założeniach socjalnych opracowanych przez zespoły ekspertów i konsekwentnie realizowanej. Wymaga to stworzenia i uruchomienia autonomicznego systemu „wyjmującego" społeczną gospodarkę mieszkaniową z uwarunkowań wolnego rynku i uprzywilejowującego tych, którzy dysponując skromnymi możliwościami finansowymi, podejmą budowę mieszkania indywidualnie lub
w zrzeszeniach. Sprawą kluczową jest zredukowanie kosztów mieszkania. Można to osiągnąć eliminując działania dla zysku oraz ustalając standardową wielkość mieszkań i wyposażenie ich na godziwym, choć podstawowym poziomie.
Wyłącza to naturalnie handel mieszkaniami - członkowie powinni budować dla siebie
i pozostawać w organizacji spółdzielczej. Spełnienie tych warunków winno uprawniać do uzyskania kredytu o niskim oprocentowaniu. Jest to zadanie dla banków państwowych i instytucji komunalnych niedziałających dla zysku. Takie założenia oznaczają wyłączenie z systemu zarówno instytucji deweloperskich, jak i banków komercyjnych działających na wolnym rynku oraz włączenie doń spółdzielni mieszkaniowych. Uruchomienie systemu, o którym mowa, i jego rozmiary, zależą od ustanowienia funduszu kredytowego. Jeśli sprawa zostanie potraktowana poważnie, to odpowiednia pozycja znajdzie się w budżecie centralnym i w budżetach komunalnych. Warunkiem uzyskania kredytu powinny być zgromadzone przez późniejszych beneficjentów, we własnym zakresie, środki finansowe (w określonej części kosztów mieszkania). Mogłoby to następować stopniowo, w trybie oszczędzania na mieszkanie, objętym państwowymi gwarancjami. Uruchomienie kredytu uzależnione by było od zgromadzenia wkładu własnego. Uproszczeniu powinny także ulec warunki pozyskania terenu budowlanego z zasobów komunalnych gmin. Ułatwienie działań w tym zakresie winno być zawarte w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz w ustawie o gospodarce nieruchomościami.
Gospodarka przestrzenna stanowi poważny problem dotyczący nie tylko mieszkalnictwa. Generalna ocena tego, co się dzieje, jest negatywna. Mamy ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ale określone w niej zasady działania nie chronią przed .szkodliwymi decyzjami. Są to tylko deklaracje dobrych intencji, które nie muszą być przestrzegane, skoro nie istnieje instytucja kontroli, a decyzje władz gminnych nie podlegają zaskarżeniu. Ustawa nie przeszkadza prawidłowej działalności, ale też nie zapobiega szkodliwym decyzjom. Plany urbanistyczne (studium uwarunkowań
i kierunków zagospodarowania oraz plany miejscowe) nie stanowią przeszkody dla nieograniczonej swobody decydowania o przeznaczeniu terenu, skoro mogą podlegać dowolnej zmianie. W samej ustawie zapisana została dowolność, co stanowi curiosum planistyczne (cały rozdział dotyczy sposobu wprowadzania zabudowy na tereny nieprzeznaczone pod zabudowę).
W rezultacie mamy do czynienia z uleganiem naciskom inwestorskim deweloperów, którzy wymuszają pozytywne decyzje dotyczące obszarów, jaki sami sobie wybiorą, nie przejmując się ustaleniami planów. Istnieją przykłady monstrualnej intensyfikacji zabudowy w centrum miast, grożącej paraliżem komunikacyjnym, rozpełzanie się zabudowy na ich obrzeżach i na tereny wiejskie; brak jest poszanowania walorów środowiska przyrodniczego. Takie zjawiska świadczą o potrzebie wprowadzenia rygorów w celu wymuszenia dbałości o ład przestrzenny. Zmiany wymagają także przepisy utrudniające władzom gminnym racjonalną lokalizację i pozyskiwanie terenów dla inwestycji podejmowanych w interesie publicznym. Jest to wymóg rychłego wykupu, i to po cenie wynikającej nie z aktualnego sposobu użytkowania, ale takiej, jaka mogłaby wynikać z przyszłego przeznaczenia. Usunięcie takich utrudnień to zwiększenie szans na przekazanie w uprzywilejowanym trybie terenów budowlanych do realizacji programu mieszkaniowego. Dotyczy to także budowanych przez gminy mieszkań na wynajem.
doc. arch. Andrzej Grudziński
Ps. Tekst stanowi przedruk artykułu z miesięcznika „Domy Spółdzielcze”